
Przybysz to nie jest ksiązka dla dzieci. To nawet nie jest książka. Nie jest to chyba nawet komiks. Jako zdeklarowany wielbiciel Shauna Tana nie mogę sobie jednak odmówić podzielenia się w tym miejscu radością wynikającą z opublikowania pierwszej w Polsce (chyba?) jego pracy.
Przybysz to powieść graficzna, całkowicie pozbawiona tekstu. Opowiada o emigracji, o uciekaniu z jednego kraju do innego, przenoszeniu się z jednej kultury do innej. Oniryczna atmosfera emanująca z mozaiki sepiowych ilustracji i brak słów powodują, że nic w opowieści Tana nie jest oczywiste i jednoznaczne. Główny bohater musi wyjeżdżać ze swojego kraju. Czy ucieka przed prześladowaniami ? Czy wyrusza za chlebem? Złowrogi czarny ogon z zębatymi kolcami widoczny w okiennej perspektywie sugerowałby pewnie tę pierwszą przyczynę...

Mężczyznę zostawia żonę i córkę i wyrusza do innego Kraju. Kraju gdzie wszystko jest INNE. Największe wrażenie w opowieści Tana budzi właśnie umiejętność pokazania tego, co w takich przenosinach najtrudniejsze – obcości. Mężczyzna przechodzi procedurę (widać tutaj reminiscencje nowojorskiej Ellis Island) imigracyjną i wkracza do miasta, które nie przypomina niczego, co znał wcześniej. Ludzie ubierają się OBCO, jedzą OBCE pokarmy, posługują się OBCYM, niezrozumiałym alfabetem. Tan wykreował kształty i obrazy obce chyba każdej istniejącej ludzkiej kulturze, prawdziwie kosmicznie obce!

Tytułowy „przybysz” nie jest jednak pozostawiony samotnym – natyka się na innych sobie podobnych – ludzi, którzy wyciągają do niego rękę, pomagają, tłumaczą. Ludzi, którzy też niedawno przybyli do tego świata. Ludzi, którzy dzielą się z nim doświadczeniami niezbędnymi do życia, którzy opowiadają mu swoje wygnańcze historie. Jest w tej opowieści niezwykle silny ładunek optymizmu, wiary w człowieka, w dobry los, w rozpoczynanie wszystkiego od nowa. Wiary w łańcuszek dobra, przekazywanie nadziei. Na ostatniej planszy córka głównego bohatera (już sprowadzona do nowego kraju) pomaga na ulicy zagubionej i niepewnej świeżo przybyłej imigrantce...
A może nie mam racji ? Może to właśnie jest książka dla dzieci? Taka obowiązkowa? Po obejrzeniu pozornie skromnych, ale niezwykle ekspresyjnych ilustracji Przybysza zupełnie inaczej postrzega się – na przykład – Wietnamczyków, próbujących dzielnie, łamaną polszczyzną sprzedać „ciamciaka w cięciu ćmakach”. Maestria artystyczna Tana polega na tym, że pozwala czytelnikowi POCZUĆ co to znaczy znaleźć się w obcym kraju, gdzie wszystko jest obce i niezrozumiałe. Tak, jak pewnie to odczuwał ojciec Shauna Tana, kiedy przyjechał z Malezji do Australii.
Album Przybysz został opublikowany przez renomowane wydawnictwo komiksowe "Kultura gniewu" i podkreślić mocno trzeba, że został opublikowany niezwykle starannie. Za dość potworną cenę (79,90 PLN!) nabywca otrzymuje prawdziwe cacko edytorskie, tom dużej urody, z którym obcowanie daje prawie fizyczną przyjemność!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz