30 maj 2009

Czytam sobie .... Suzanne Collins „Igrzyska Śmierci”

Książka Collins weszła na rynek z bardzo mocnym i ciekawym wsparciem promocyjnym. Wydawca (Media Rodzina) min. przygotował  naprawdę wart obejrzenia book trailer i bardzo interesującą stronę w stylu 2.0. Kiedy dodatkowo egzemplarz dotarł do mnie z rąk Mistrzyni zabrałem się wiec do czytania. Wspomnieć tu bowiem trzeba, że  – tak zasadniczo - młodzieżowe dystopie (czy jak kto woli: powieści w stylu  dark future) nie przyciągają mnie jakoś szczególnie.

Igrzyska nie zmieniły bardzo tego stanu.... Pomysł jest taki: na ruinach USA wyrosło państwo Panem składające się z 12 dystryktów, ze stolicą w Kapitolu. Dla rozrywki, ku przestrodze i uciemiężeniu obywateli dystryktów co roku urządza się w stolicy Głodowe Igrzyska. Wylosowane (po dwoje z każdego dystryktu) nastolatki biją się do krwi ostatniej na gigantycznej arenie. Ich zmagania transmituje telewizja (takie reality show). Zwycięzca Igrzysk (bo zgodnie z oczekiwaniami zostaje przy życiu tylko jeden z walczących) do końca życia będzie opływać z chwałę, szczęście i dostatek. W zagłodzonych dystryktach znaczy to naprawdę bardzo wiele...

Znacie ? Znamy, znamy....

Dlaczego książka Collins średnio mnie zachwyca? Ano przede wszystkim dlatego, że autorka niepostrzeżenie wciąga młodego czytelnika w rolę widza reality show! Szybko realizuje obowiązkową daninę „patrzcie-jaki-straszny-rząd-co-każe-dzieciom-się-zabijać”, po czym dostarcza czytelnikowi rozrywki, opartej przede wszystkim na napiętym oczekiwaniu  kto kogo i w jak okrutny sposób zabije! W jakiejś mierze Collins oferuje czytelnikowi właśnie taką rozrywkę jak zaplanował dla obywateli Panem totalitarny Rząd, o którym zresztą niewiele się dowiadujemy. Dużo ważniejsze są opisy strojów, broni i przygotowań do masakry. Bohaterowie nie buntują się przeciwko wpisaniu ich w socjotechniczne sztuczki! Bezkrytycznie akceptują konieczność „grania” pod publiczkę: otaczają ich doradcy, którzy troskliwie podpowiadają co powiedzieć, jak się zachować, aby pozyskać sponsorów, aby spodobać się publiczności. A młodociany gladiatorzy ze zrozumieniem i gorliwością wypełniają ich polecenia. Gorliwie stają się celebrytami... Nie ma tu buntu, próby ucieczki, rzucenia wyzwania diabolicznemu pomysłowi: młodzi bohaterowie właściwie bez większego oporu akceptują reguły Igrzysk. W opowieści o dzieciach - gladiatorach nie zaplanowano bowiem postaci Spartakusa!

Gladiatorzy... To pojęcie nie pada w powieści, ale oprócz charakteru „zawodów” wątków rzymskich jest sporo: imiona bohaterów, nazwa państwa Panem  (Panem et circenses – okrzyk, który wznosiło rzymskie pospólstwo domagając się pożywienia i rozrywek), Kapitol stanowiący centrum władzy... 

Rozbudowany wątek romansowy świadczy, że autorka również miała suflerów, którzy podszepnęli, że taką „zabijankę” będą – owszem - czytać chłopcy, ale zasadniczo w tej grupie wiekowej głównymi klientami księgarni i bibliotek są dziewczęta.

Powieść jest pierwszym tomem cyklu. Nie mam pojęcia co będzie w następnych: już przecież wiadomo kto wygrał Igrzyska! A może zwycięzcy bohaterowie zostaną „zaskoczeni” tym, że muszą raz jeszcze przejść przez Igrzyska, tylko takie zorganizowane: na większej arenie/na wyspie/pod ziemią/w latajacych balonach (niepotrzebne skreślić). Czytelnicy nie będą zaskoczeni, wołają - jak przed tysiącleciami:  Panem et circenses.  A Suzanne Collins już coś dla nich wymyśli!

 

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mam wrażenie, że jest to coś między "Wielkim Marszem" Stephena Kinga a japońskim filmem "Battle Royal", bo w obu pojawia się motyw krwawych zawodów dla młodzieży.
W książce młodzi ludzie stają do marszu, którego nie można przerwać. Nie ma celu - kto będzie szedł najdłużej wygrywa - nie pamiętam już, czy nagrodą były ogromne pieniądze, czy spełnienie jakiegoś życzenia. Kto się zatrzyma - zostaje zastrzelony przez wojsko. Tak samo ten, kto zbytnio zwolni. Zwycięzca będzie tylko jeden.
Film z kolei przedstawia inny projekt: co roku losowa wybrana klasa uczniów zostaje przewieziona na wyspę, dostaje broń i przeżyć może też tylko jedna osoba. Jeśli zawaha się pozbyć konkurentów - sama zginie, bo po pewnym czasie, jeśli nie będzie zwycięzcy, wybuchną bomby na założonych im obrożach.
Oczywiście to tylko zarysy ale dlatego wspomniane "Igrzyska" wydają mi się czymś mało oryginalnym - z samego Pańskiego opisu, bo nawet nie miałam w ręku...

Anonimowy pisze...

Książka napisana jest świetnym językiem, trafia zarówno do młodszych i starszych czytlników.. i nie masz niestety racji ;| autorka buduje napiecie grozy i rebeli w drugiej części, którą jakże Ci się wydaje na pewno już znasz.. pomysł na książke jest świetny, zakończenie drugiej części sprawia,że nie można sie doczkać na więcej! autorka uczy nas tutaj (czego ty nie pojmujesz i wydaje Ci sie,że sama zabiera nas w jakies durne reality show) jak sie zachowac i co jest najwazniejsze dla bohaterow ksiazki !! ciekawe czy jest jakaś książka ktora Ci sie spodobala.. mysle ze sam/a napisz ksiazke :) na pewno wtedy baaardzo chetnie ja bedziesz czytac.

Katarina pisze...

Mnie się wydaje, ze nie masz racji. Bohaterowie tej ksiązki wcale nie zgadzają się na takie warunki gry, po prostu nie mają wyboru! Jak się mają zbuntować? Gdzie uciec? Jeśli powiedzą "Sorry, ale nie mam zamiaru tak się bawić, nie będę zabijał", to oni zostaną zabici, prawda? A na przykład główna bohaterka, chciała zwyciężyć, bo wiedziała, że jej rodzina się da sobie bez niej rady. Była przecież główną żywicielką rodziny. Poza tym, to nie wiem czym, jeśli nie buntem, nazwiesz, to, ze igrzyska zwyciężyło dwoje zawodników? Mieli się nawzajem zabić, ale zmusili Kapitol do zmiany decyzji, czego konsekwencje ponoszą w 2 części. I tam dopiero masz do czynienia z większym buntem.
Mnie się bardzo podobało i czekam na trzecią część. Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Z recenzją się całkowicie nie zgadzam. Oni się nie sprzeciwiają ponieważ Kapitol ma ogromna władze. Jak by chciał zniszczył by każdy dystrykt w kilka godzin i to doszczętnie. Igrzyska są już organizowane przez 75 lat i wszyscy wiedzą że ucieczka skończyłaby się śmiercią o ile udałoby im się uciec z ośrodka szkoleniowego który jest chroniony polem siłowym. Główna bohaterka ma buntownicze myśli o Kapitolu a słucha się innych i próbuje zdobyć sponsorów żeby mieć większe szanse na przeżycie. Chce wygrać ponieważ jej ojciec zmarł w wybuchu kopalni, siostra była wtedy mała a mama wpadła w depresje. Dziewczyna wykarmiała rodzine nielegalnie polując w lasach odkażających 12 dystrykt więc chciała wygrać bo wiedziała że one sobie nie poradzą. Napięcie jest budowane od samego początku i nie maleje . w drugiej części jest więcej buntu jeśli ci go mało . A książka jest zaskakująca i trudno przewidzieć jakiekolwiek wydarzenia. Jest napisana w pierwszej osobie więc znamy wszystkie myśli głównej bohaterki. Przeczytałam 1 i 2 część i nie mogę się doczekać trzeciej która będzie w 2010 roku. Całkowicie zgadzam się z Katariną a temu kto napisał recenzję bym wygarnęła .

Anonimowy pisze...

Także uważam, że tematyka jest podobna do "wielkiego marszu" Kinga, ale klimatowo bardziej przypomina mi "władcę much" Goldinga. Niemniej bardzo mi się podobała, trzyma w napięciu do ostatniej strony i kończy się bardzo niespodziewanie. Teraz szykuję się do drugiej części i czekam na trzecią. :)

Anonimowy pisze...

W pierścieniu ognia(2 tom trylogii) znów będą Głodowe Igrzyska, ale nie zwykłe to będzie Ćwierćwiecze Poskromienia czyli 75 Głodowe Igrzyska. Co 25 lat są takie jeszcze straszniejsze Igrzyska. Ale 75 będą bez zwycięscy. A zwycięscy Katniss i Petta będą bardzo zaskoczeni tym kto będzie brał udział w 75 Głodowych Igrzyskach. Jeśli ktoś nie chce to niech nie czyta dalej Ćwiećwiecze Poskromienia odbędzie sie na arenie okrągłej, zegarze i na każdej kodzinie o określonej godzinie będzie inny kataklizm(małpy, owady, krwawa ulewa, mgła). Te kataklizmy będą naprawde straszne. A to co stanie się na końcu będzie jescze gorsze. (13 dystryk istnieje, 12 zostanie zniszczony). W pierscieniu ognia wybucha rebelia. 3 tom trylogi nazywa się Kosogłos. Szkoda że będzie tego tylko 3 tomy

Anonimowy pisze...

Co do książki trochę się mylisz. A w drugiej części będzie więcej buntu. W pierwszej też był. Katniss i Peeta nie byli tylko pionkami w grze. Masz rację druga część zaskoczy. A w Igrzyskach śmierci nie czytasz tego jako widz tylko jakbyś sama tam była. O Kapitolu i rządach wiemy dużo trzeba tylko rozumieć to co napisała Suzanne Collins. Jeśli ta książka ci się nie podoba to o niej nie pisz i nie krytykuj