30 gru 2007

oglądam sobie... G.Lange: Świat jest dziwny


Byłem parę dni temu na wystawie Sasnala w Zachęcie. Bardzo interesująca. W jednej z sal wystawowych prezentowany był taki film sygnowany przez artystę: duży bałwan z uczepionymi sankami został poddany działaniu ognia, a mówiąc prościej podpalony. I topił się. W sali siedział spory tłumek i w modlitewnym uniesieniu obserwował jak bałwan się topi.
Wyszedłem z tej sali ubogacony. Moje życie się zmieniło. Nabrałem nowego zrozumienia dla świata. Zrozumiałem na czym polega najgłębsza istota rzeczywistości.
No... dobrze, było trochę inaczej... : wybiegłem z tej sali prawie wrzeszcząc, że artysta robi sobie jaja z ludzi i to za ich własne pieniądze.
Dlaczego o tym pisze na blogu, który jest poświęcony literaturze i książce dziecięcej? Bo takie same mam wrażenia i tak samo chce mi się strasznie wrzeszczeć, kiedy oglądam książkę Grażki Lange Świat jest dziwny. Całe szczęście, że w tym przypadku nie są zaangażowane pieniądze podatnika.
Myślę, że wystawa Sasnala i książka Grażki Lange ma szanse tak NAPRAWDĘ spodobać się jakimś 100 osobom w Polsce. A dużo, dużo większa grupa czuje się ZOBOWIĄZANA do modlitewnego wpatrzenia i podziwu. No, bo kto krzyknie, że król jest nagi ? I że INNOWACYJNY Świat jest dziwny jest tak samo użyteczny dla dzieci jak dla mechanika byłby użyteczny INNOWACYJNY młotek z rączką najeżoną kolcami? Albo - dla użytku domowego - serwis do kawy zrobiony z futra?
Serwis do kawy z futra ! To ładny koncept i porusza wyobraźnię, budzi wiele sensualnych skojarzeń, zachwyca absurdalnością. Ale nikt przy zdrowych zmysłach nie próbowałby pić z niego kawy! Podobnie z książką Grażki Lange. Maziste zarysy, plamy i kleksy w najdalej uproszczony sposób oddające przedmioty i postaci, typografia w której Joanna Olech słusznie pewnie widzi cechy kaligrafii orientalnej, niech by to było nawet wszystko razem graficzne haiku. Plamy i zarysy mają za zadanie zachęcić dzieci do kolorowania. Bo to książka kolorowanka. Wszystko to oryginalne, ciekawe i póki co czarne i białe.
Tylko co dzieci mają z tym wspólnego?

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

O jak miło, że ktoś jeszcze ma podobne zdanie o tej "książce" !!!

Anonimowy pisze...

Wspaniała recenzja!
Szczególnie spodobało mi się przywołanie "Nowych szat cesarza"... Jest tam fragmencik, który perfekcyjnie oddaje istotę zjawiska:

W wielkim mieście [...] było bardzo wesoło, codziennie przyjeżdżało wielu cudzoziemców, a pewnego dnia zjawili się dwaj oszuści; podawali się za tkaczy i mówili, że potrafią utkać najpiękniejsze tkaniny, jakie tylko sobie można wyobrazić. Wyjątkowej urody miały być nie tylko kolory i wzór, ale co więcej, uszyte z nich szaty wyróżniały się podobno tą przedziwną cechą, że były niewidzialne dla każdego, kto nie nadaje się na swoje stanowisko albo jest niewybaczalnie głupi.

Nic dodać, nic ująć...

Anonimowy pisze...

"Tylko co dzieci mają z tym wspólnego?" Proponuję podrzucić dzieciakom (bo to dla nich rzecz, nie dla nas), a z pewnością się Pan dowie. A jak nie teraz, to za ładnych parę lat, przy okazji np. wizyty w galerii sztuki współczesnej pod warunkiem, że "Świat jest dziwny" nie będzie tylko jednorazowym incydentem w ich przygodzie z literaturą, literą, emocją, tworzeniem, krytyką itp.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Nareszcie, NARESZCIE ktoś się odważył stwierdzić publicznie, że król jest nagi... Dziękuję :)

To sławetne już "oswajanie ze sztuką współczesną" pachnie mi naginaniem do idei. Czy dziecko, zapoznawszy się z książką "Świat jest dziwny" i jej podobnymi, rzeczywiście pokocha współczesne arcydzieła wystawione w Zachęcie? I dlaczego oswajać ze sztuką współczesną, a np. z mistrzami holenderskimi to już nie? A jeśli regularnie karmimy dziecko, o zgrozo, Szancerem, to ono nie ma szans w przyszłości wytrzymać w Zachęcie dłużej niż minutę? I czy jeśli ja, jako osoba dorosła, źle się czuję w Zachęcie, to jest to wina tego, że w dzieciństwie nie miałam książek w stylu tej stworzonej przez Grażkę Lange?

Wszystkie dzieci (w liczbie ok. dwudziestu), którym pokazałam tę książkę, odrzuciły ją. Naprawdę. Tak samo jak wcześniej Czerwonego Kapturka.

Anonimowy pisze...

Ja przeprowadziłam taki eksperyment tylko na mojej trójce, ale to wystarczyło. Wynik: 3:0

Są to równocześnie dzieci, które w muzeach bywają z przyjemnością, a jednym z ich fajniejszych przezyć była wystawa "Zachęta dzieciom". Do dziś ją wspominają, podobnie jak Arkę Wilkonia.

Anonimowy pisze...

Więc co? Pani J.O. z IBBY tak wysoko wyróżniła tę książkę... jednoosobowo? W to nie uwierzę!

Anonimowy pisze...

Na pewno nie... Mnie się po prostu wydaje, że tutaj Idea przesłania rzeczywistość...

Ja nawet rozumiem tok myślenia J.O., zresztą żywię do Niej należny szacunek, jednak w tym przypadku zupełnie się z Nią nie zgadzam - i nie ja jedna, jak widzę.

Po prostu: "Jak zachwyca, jak nie zachwyca".

Anonimowy pisze...

Nie zrozumieli mnie Państwo, ta książka jest potrzebna,co nie znaczy, że wszystkim będzie się podobać. Jest produktem jak każdy inny, jedni się nią zachwycą, inni oburzą, a u kolejnych przejdzie bez echa - i to jest ok. Mnie zastanowiło pytanie (jakie wyłoniło się z tekstu Pana Zająca) - po co?
Ta książka nie ma oswajać, ma pokazywać kolejną mozliwość interpretacji. Właśnie chodzi o to, żeby dzieci miały dostęp i do Szancera i do mistrzów holenderskich, komunikatów prostych i skomplikowanych. Galerię sztuki współczesnej podałam tylko jako przykład:)
To, że dorosła osoba nie czuje się dobrze w Zachęcie(znowu przykład), nie wynika bynajmniej z tego, co czytała czy ogladała w dzieciństwie.cdn

Anonimowy pisze...

OK: chcę to "pojąć" :)
Co zatem rozumieć przez "kolejną możliwość interpretacji"? Interpretacji-czego-poprzez co?

Joanna Zadrożna pisze...

Świetny wpis. Będę na pewno tu częściej.