26 kwi 2009

Oglądam sobie... Shaun Tan "Przybysz"


Przybysz to nie jest ksiązka dla dzieci. To nawet nie jest książka. Nie jest to chyba nawet komiks. Jako zdeklarowany wielbiciel Shauna Tana nie mogę sobie jednak odmówić podzielenia się w tym miejscu radością wynikającą z opublikowania pierwszej w Polsce  (chyba?) jego pracy.

Przybysz to powieść graficzna, całkowicie pozbawiona tekstu. Opowiada o emigracji, o uciekaniu z jednego kraju do innego, przenoszeniu się z jednej kultury do innej. Oniryczna atmosfera emanująca z mozaiki sepiowych ilustracji i brak słów powodują, że  nic w opowieści Tana nie jest oczywiste i jednoznaczne. Główny bohater musi wyjeżdżać ze swojego kraju. Czy ucieka przed prześladowaniami ? Czy  wyrusza za chlebem? Złowrogi czarny ogon z zębatymi kolcami widoczny w okiennej perspektywie sugerowałby pewnie tę pierwszą przyczynę...



Mężczyznę zostawia żonę i córkę i wyrusza do innego Kraju. Kraju gdzie wszystko jest INNE. Największe wrażenie w opowieści Tana budzi właśnie umiejętność pokazania tego, co w takich przenosinach najtrudniejsze – obcości. Mężczyzna przechodzi procedurę (widać tutaj reminiscencje nowojorskiej Ellis Island) imigracyjną i wkracza do miasta, które nie przypomina niczego, co znał wcześniej. Ludzie ubierają się OBCO, jedzą OBCE pokarmy, posługują się OBCYM, niezrozumiałym alfabetem. Tan wykreował kształty i obrazy obce chyba każdej istniejącej ludzkiej kulturze, prawdziwie kosmicznie obce!



Tytułowy „przybysz” nie jest jednak pozostawiony samotnym – natyka się na innych sobie podobnych – ludzi, którzy wyciągają do niego rękę, pomagają, tłumaczą. Ludzi, którzy też niedawno przybyli do tego świata. Ludzi, którzy dzielą się z nim doświadczeniami niezbędnymi do życia, którzy opowiadają mu swoje wygnańcze historie. Jest w tej opowieści niezwykle silny ładunek optymizmu, wiary w człowieka, w dobry los, w rozpoczynanie wszystkiego od nowa. Wiary w łańcuszek dobra, przekazywanie nadziei. Na ostatniej planszy córka głównego bohatera (już sprowadzona do nowego kraju) pomaga na ulicy zagubionej i niepewnej świeżo przybyłej imigrantce...

A może nie mam racji ? Może to właśnie jest książka dla dzieci? Taka obowiązkowa? Po obejrzeniu pozornie skromnych, ale niezwykle ekspresyjnych ilustracji Przybysza zupełnie inaczej postrzega się – na przykład – Wietnamczyków, próbujących dzielnie, łamaną polszczyzną sprzedać „ciamciaka w cięciu ćmakach”. Maestria artystyczna Tana polega na tym, że pozwala  czytelnikowi POCZUĆ co to znaczy znaleźć się w obcym kraju, gdzie wszystko jest obce i niezrozumiałe. Tak, jak pewnie to odczuwał ojciec Shauna Tana, kiedy przyjechał z Malezji do Australii.

Album Przybysz został opublikowany przez renomowane wydawnictwo komiksowe "Kultura gniewu" i podkreślić mocno trzeba, że został opublikowany niezwykle starannie. Za dość potworną cenę (79,90 PLN!) nabywca otrzymuje prawdziwe cacko edytorskie, tom dużej urody, z którym obcowanie daje prawie fizyczną przyjemność!

7 kwi 2009

Nagroda ALMA

Wraca temat nagród. Zostały ogłoszone wyniki najpoważniejszej chyba światowej nagrody w dziedzinie literatury dzieciecej Astrid Lindgren Memorial Award (ALMA). Nagrodę w tym roku przyznano instytucji promującej literaturę dziecięcą: The Tamer Institute For Community Education, działającej na rzecz czytelnictwa małych Palestyńczyków ze strefy Gazy i Zachodniego Brzegu.
Cóż, zbożna działalność, ale wydaje mi się, że to organizacja bardziej kwalifikująca się do IBBY/Asahi Reading Award...
A przecież kandydatami do ALMY (żeby chociaż wspomnieć tych "ilustracyjnych") byli na przykład tacy giganci jak Kveta Pacovska czy Quentin Blake.... Wiązaliśmy też spore nadzieje z kandydaturą Pawła Pawlaka...
Nie mogę się coś oprzeć obawom, że ALMA zaczyna podążać śladami literackiej nagrody Nobla, poprawnej politycznie aż do bólu (i zdeprecjonowanej po takich wyskokach jak Elfriede Jelinek czy niesławny Dario Fo). Bardzo by było szkoda!

5 kwi 2009

sztruvvelpeter.ru

Pewne idee  w ksiązkach dla dzieci są wiecznie żywe... Znalazłem w internecie ślady rosyjskiego życia tego szczególnego konceptu literatury dla najmłodszych, którego niedosiężnym wzorem jest Der Struwwelpeter Heinricha Hoffmanna. 

Oto  Пугалки для непослушных детей autorstwa M. Kotina:
Jeżeli nie myjesz zębów - niechybnie spotkasz straszną bestię:Jeżeli marudzisz przy jedzeniu: straszny pająk będzie się do ciebie skradał!A wszystko to w roku 1991, w nakładzie 200.000 egzemplarzy:
Całość dostępna np. tutaj.

***

Przy okazji znalazłem e-wersję polskiego Struwwelpetera (Złota Różdżka) z 1933 (Wydawnictwo Idzikowskiego). Bardzo warto zajrzeć na tę stronę!!!